sobota, 1 czerwca 2024

15 - Wszelkie niezbędne środki

 

Rozdział 15

Wszelkie niezbędne środki

 

Szłam Broadwayem w stronę Fortnum z Toni u boku i nie miałam pod stopami chodnika.

Szłam po chmurach.

Wystarczy powiedzieć, że nasza pierwsza rodzinna kolacja była idealna. Do tego stopnia, że wiedziałam bez wątpienia, że zapamiętam każdą sekundę tego do końca życia.

Jasne, moi chłopcy dokuczali mi bezlitośnie, ale nie przejmowałam się tym.

Mogłam oglądać ich razem.

Jak swobodnie czuli się w swoim towarzystwie. Jak Liam patrzył na swojego tatę z dumą, szacunkiem i miłością wymalowaną na twarzy. Jak Darius wydawał się być w swoim żywiole, mając w swojej przestrzeni swoją kobietę i syna. Było naturalnie, spokojnie, dużo się śmialiśmy, rozmowa płynęła gładko. To nie było tak, jakby to był nasz pierwszy rodzinny posiłek poza domem; wyglądało to tak, jakbyśmy robili to od lat.

Kiedy wróciliśmy do domu, w końcu udało mi się obejść cały dom.

Była to wycieczka, która utwierdziła mnie w przekonaniu, że to ja się przeprowadzałam.

Na głównym poziomie znajdowała się wspaniała kuchnia i salon, a także ładny gabinet i pokój rodzinny (w salonie nie było telewizora, ale był ogromny, wygodny segment i równie duży z telewizorem z płaskim ekranem oraz konsolą do gier w pokoju rodzinnym), jadalnia i łazienka, co by się przydało, gdybyśmy mieli dom pełen nocujących gości (a biorąc pod uwagę liczbę dalszej rodziny, jaką mieliśmy z Dariusem, mogłoby się to zdarzyć) i ktoś musiałby spać w pokoju rodzinnym.

Na piętrze znajdował się pokój Dariusa z dużą garderobą, jego niezwykła łazienka, w której zastosowano mieszankę turkusowych płytek podłogowych o ciekawym wzorze, metrowo białych płytek nad umywalką i w kabinie prysznicowej, łupkowo szarych ścian i z czystej linii, nowoczesną, drewnianą toaletką pod podwójną umywalką z mosiężnymi okuciami. Był też otwarty prysznic i wanna.

Na górze były trzy inne sypialnie, jedna większa z mniejszą garderobą i łazienką, dwie mniejsze ze wspólną przechodnią łazienką.

Żadna z nich nie miała mebli.

Domyśliłam się więc, że Darius nie miał żadnego towarzystwa.

Ale wiedziałam, że to się zmieni.

Najniższy poziom nie był tak zły, jak myślałam.

Innymi słowy, nie wyglądało to na kawalerską kwaterę.

Jeśli na dole była kuchnia, teraz nie było po niej śladu.

W pokoju Liama znajdowała się kolejna duża część otwarta z telewizorem zamontowanym na ścianie oraz konsolą do gier i odtwarzaczem DVD, a pod nią długi regał wypełniony płytami DVD. Stojący tu segment był mniej stylowy niż ten na piętrze (ale nadal stylowy), zbudowany z myślą o komforcie i godzinach wylegiwania się, z masywną rozkładaną otomaną, która idealnie pasowała do kanapy w kształcie, dzięki czemu przypominała łóżko.

Jego sypialnia była cała w szarościach i czerniach i nie było to miejsce czternastoletniego chłopca.

To był męski pokój.

Nie oznaczało to jednak, że nie miało to żadnej osobowości. Ale chodziło o grafikę i oświetlenie (w tym chłodną niebieską poświatę, która wypełzała spod łóżka).

To było dla niego idealne.

Miał łazienkę z prysznicem wyłożoną w całości chromowanymi i ciemnoszarymi bloczkami, a w niej ciekawą umywalkę stojącą na komodzie z bogatego drewna.

Zajmowało to tylko połowę parteru.

Drugą połowę podzielono na cztery pomieszczenia, z których dwa stanowiły składy, w większości puste, z wyjątkiem kilku skrzyń z tyłu jednego, w których między innymi widziałam roczniki Dariusa z liceum.

Drugim było duże pomieszczenie, w którym znajdowała się bieżnia, orbitrek i inny sprzęt do ćwiczeń.

Ostatnią była piwnica z winami, która była prawdziwą piwnicą z winami ze ścianami pełnymi półek na wino, niezliczonymi zakurzonymi butelkami wina, dwiema dużymi, wysokimi chłodziarkami do wina o jakości restauracyjnej, a nawet zgrupowaniem pośrodku czterech skórzanych foteli z atrakcyjnymi stoliki pomiędzy nimi. Była tam jeszcze jedna mała lodówka, która wyglądała, jakby zawierała owoce i sery, umieszczona na wózku barowym z pełnym barem, a nad nią zestaw półek ekspozycyjnych z wyborem wspaniałych kieliszków.

Nie było to tylko miejsce do przechowywania wina. Było to miejsce na odpoczynek i docenienie wina.

Kochałam to.

Cały dom.

To było bardzo męskie.

Ale nie zmieniłabym niczego.

Po tym, jak krzyczałam och, aaach, uśmiechałam się, chichotałam i umieściłam na tym miejscu swoją oficjalną pieczęć mojej aprobaty, Darius zapytał Liama o pracę domową, a nasz syn poszedł do swojego pokoju.

Zabrałam się za rozpakowywanie wszystkiego, co tylko mogłam, czyli opróżnienie toreb Nordstrom (a układanie rzeczy przy nieużywanej umywalce obok umywalki Dariusa przyprawiało mnie o zawroty głowy). Liam zaniósł walizki do przechodniej garderoby, a ja zlokalizowałam puste szuflady i odłożyłam wszystko, co pomieściło się do nich i na półki.

Odkryłam, że ubrania Dariusa wisiały na drucianych wieszakach, a ja nie mogłam pomieścić się z moimi, więc tego nie zrobiłam, i postanowiłam sobie z tym poradzić, kiedy Darius przyniósłby jakieś następnego dnia.

Jednak mylił się. Jego rzeczy nie zajmowały jednej czwartej przestrzeni, może zajmowały jedną szóstą. Było jasne, że do pracy nosił zwykły strój, ale mój mężczyzna potrzebował więcej ubrań.

Wyglądało, jakby nikt go nie kochał.

A jemu samemu to wystarczało.

Potem Darius i ja dopiliśmy butelkę wina, którą otworzył wcześniej, siedząc przytuleni do siebie na kremowo-beżowej kanapie w salonie, a ja zadawałam pytania, które tak bardzo chciałam zadać, i uzyskiwałam odpowiedzi, na które tak bardzo czekałam, by je usłyszeć.

Tak, lubił swoją pracę w Nightingale Investigations.

Nie, nie odczuwał, że Lee był jego szefem. Lee nie zarządzał w ten sposób swoimi ludźmi, bo inaczej nie miałby takich ludzi, jakich miał. Stanowili zespół, Lee był po prostu ich liderem.

Nie, to nie było tak niebezpieczne, jak się obawiałam. Po prostu Rockowe Laski przyciągały katastrofy. Całe ich gówno było odosobnione (nie byłam pewna, czy powiedział całą prawdę, ale ponieważ wokół mnie tworzyła się chmura szczęśliwej dobroci, pozwoliłam, żeby tak było).

Tak, kupił i zapłacił za to wszystko tym, co zarobił podczas swoich dni handlu narkotykami.

I tak, miał bezpieczne i schowane pieniądze, więc Liam i ja byliśmy ustawieni na całe życie. Tak, Lee dobrze płacił za wykonaną pracę. Ale też więzy z tamtym życiem zostały całkowicie zerwane. Nie było to łatwe, ale on i jego ciocia Shirleen byli poza tym i nie było już odwrotu.

Nawiasem mówiąc, Shirleen była recepcjonistką Lee.

Więc tak, ci mężczyźni zawsze dbali o swoją rodzinę.

Kiedy dotarliśmy do części dotyczącej „ustawienia na całe życie”, nie umknęło mi, że prawdopodobnie właśnie to, choć być może nieświadomie, było powodem, dla którego Darius pozostał w grze tak długo.

Jego ojciec nie mógł mieć pojęcia, że zostanie zamordowany, ale gdy tak się stało, jego żona i dzieci były dalekie od ustawienia na całe życie.

Ale mimo że mojemu mężczyźnie nic się nie stało (jeśli Bóg pozwoli), Liam i ja byliśmy.

W końcu butelka była pusta, a ja byłam zmęczona, więc życzyliśmy Liamowi dobranoc, poszliśmy na górę, kochaliśmy się i odleciałam.

Obudziłam się na śniadanie przy wyspie z moimi chłopcami. To był niezwykle szary, wietrzny dzień jak na Denver, ale w tej kuchni świeciło dla mnie jasno.

Poszłam do pracy, a po pracy poszłam do siebie z dużą i średnią walizką i ponownie je napełniłam.

Tak, przenosiłam się szybko.

Nie, nie obchodziło mnie to.

To było przewidziane. Czekałam na to lata.

A tak w ogóle, potrzebowałam więcej butów.

Kiedy podtoczyłam jedną z walizek do tylnych drzwi, dostałam bzdury od Dariusa, a on wysłał Liama po drugą.

Zabrał tę, którą zwinęłam, do szafy, gdzie poszłam za nim, w której znajdowały się trzy torby wypełnione wieszakami.

Przebrałam się w dżinsy i ciepły sweter zwisający na jedno ramię i zabrałam się do rozpakowywania, ale także zdejmowania ubrań Dariusa z drucianych wieszaków i wymieniania ich na nowe.

Skończyły mi się wieszaki, policzyłam, ile ich potrzebuję, i dodałam kilka w myślach na potrzeby rozwoju, decydując się na wycieczkę do Container Store (i centrum handlowego, bo Darius potrzebował nowej koszuli na imprezę Rock Chick, nowych dżinsów i butów) pomiędzy spotkaniem w Fortnum a imprezą.

Następnie zeszłam na dół do kuchni i zastałam Dariusa gotującego.

– Miałam zamiar gotować – oznajmiłam.

- Możesz gotować w poniedziałek – odpowiedział.

Był piątek. Impreza była jutro.

Więc…

- Poniedziałek? - Zapytałam.

– Jemy kolację u mamy w niedzielę.

- O rany – powiedziałam.

- Będzie dobrze.

Chciałam w to wierzyć i poniekąd wierzyłam.

Nie byliśmy w tej sytuacji głęboko od miesięcy, daleko nam było do tego, ale jak dotąd nie było żadnych czkawek.

Jak dotąd były to tylko chmury szczęśliwej dobroci.

Przeszliśmy przez lata konfliktów i napięć i wszyscy o tym wiedzieli.

Może teraz mogłabym uwierzyć.

Może teraz – po trudnych okresach, jakie życie zawsze w końcu rzuca na ciebie – moglibyśmy być normalni.

Moglibyśmy być wolni.

Podeszłam do wina, które otworzył Darius i nalałam sobie kieliszek, a on zapytał - Dobrze się z tym czujesz?

Skinęłam głową.

- Będą tam Danni i Gabs – oznajmił.

Lubiłam jego siostry. Były słodkie. Byłyśmy blisko. Prawdę mówiąc, Gabby była w mojej klasie i była moją przyjaciółką, zanim zaczęłam spotykać się z Dariusem.

Nie mogłam się doczekać, żeby je znowu zobaczyć.

Zabrałam wino na stołek, przypominając mu - Zawsze mnie lubiły.

- Wybacz, mała – powiedział cicho – ale żebyś nie wchodziła tam na oślep, musisz wiedzieć, że nie były wielkimi fankami tego, jak się na mnie złościłaś i wygłaszaaś to, kiedy leżałem w szpitalnym łóżku.

Ups.

Pociągając łyk, przyłapałam jego wzrok znad kieliszka z winem.

Kiedy już z tym skończyłam, powiedziałam - Będą musiały sobie z tym poradzić.

Jego usta się wykrzywiły – Tak, będą.

Liam wszedł do środka - Co na kolację?

- Na kolację będzie kukurydza, synu – rozkazał Darius – Żeliwna patelnia. Stop masło. Średnio gorąca. Gdy się roztopi, wsyp cały worek mrożonej kukurydzy. Sól i dużo pieprzu. I uważaj na to gówno. Nie chcę, żeby się spaliło. I ruszaj się. Musisz dostać się na boisko.

Liam miał mecz tego wieczoru i Darius miał rację. Mieliśmy skąpo czasu.

- Mam cię – powiedział Liam, kierując się do szuflady i wyciągając patelnię Le Creuset, która miała matowy niebieski kolor na zewnątrz.

- Co ja mogę zrobić? – zapytałam.

- Pij wino – odpowiedział Darius.

Wtedy trafiło mnie to jak kula.

Całe to psucie. Żadnego dźwigania walizek i toreb z zakupami ani biegania na zimno po torebkę i klucze, które sama zostawiłam w samochodzie.

To nie był Darius nadrabiający stracony czas, dokładający wszelkich starań, aby pokazać, że jest obrońcą i żywicielem.

To był pan Morris.

Pani Dorothea była Mamą, w pełnym słowa tego znaczeniu. Ona gotowała. Utrzymywała swój dom w nieskazitelnym stanie. Sprawdzała pracę domową. Brała udział w zawodach szkolnych.

Ale nie wyniosła zakupów z samochodu.

Nie marnowała nawet jednej podróży, by przynieść pierwszy ładunek.

Wchodziła z torebką, a pan Morris lub Darius szli po zakupy, bez jednego słowa, po prostu tak się działo.

Ani Danni, ani Gabby nie robiły czegoś takiego.

Tylko pan Morris lub Darius.

Wtedy wydawało mi się to słodkie.

Teraz ja to miałam.

Miałam to wszystko.

Łącznie z handlem narkotykami.

Pan Morris był obrońcą i żywicielem.

Nauczył tego swojego syna.

A sposób, w jaki to zrobił, był w każdym razie konieczny.

Nie zdawałam sobie sprawy, że gapię się na mojego mężczyznę, dopóki nie zapytał – Co?

Wyrwałam się z tego i spojrzałam na jego ukochaną twarz.

Mogłam powiedzieć tylko jedno.

Więc to powiedziałam.

- Kocham cię.

Jego wyraz twarzy stał się miękki. Kątem oka zauważyłam, że nasz syn pochylił głowę.

Ale byłam szalenie uszczęśliwiona, kiedy po raz pierwszy od zawsze nasze dziecko było tuż obok, gdy Darius to odpowiedział.

- Też cię kocham, mała.

Szczęśliwa…

Chmura…

Dobroci.

Darius nakarmił swojego syna i swoją kobietę, a potem Liam wyruszył na boisko na mecz.

Darius i ja pojechaliśmy tam później i pani Dorothea poczuła się tylko trochę niekomfortowo, gdy dołączyła do Dariusa, mojej mamy i taty, Leny, Toni, Tony’ego, Talii i mnie (bo Kenneth nie uprawiał sportu).

Ale uśmiechnęła się do nas promiennie i pocałowała mnie w policzek.

Domyśliłam się więc, że odeszło to w zapomnienie i bardzo się z tego ucieszyłam.

I można powiedzieć, że byłam cholernie zachwycona, że zespół do spraw wiwatowania Liamowi się powiększał.

Drugi najlepszy wynik naszej nocy w Carmine? (Okej, trzeci najlepszy wynik, po naszym pierwszym wspólnym śniadaniu)- siedzę obok Dariusa i obserwuję, jak nasz chłopak gra w piłkę.

Tego też nigdy nie zapomnę.

Ani sekundy.

Nawiasem mówiąc, nasza drużyna wygrała, a Liam zdobył przyłożenie.

Więc tak.

Idąc w stronę Fortnum po śniadaniu numer trzy z moim dzieckiem i moim mężczyzną, przy czym ten posiłek był dłuższy i bardziej wyluzowany, gdy wszyscy razem gotowaliśmy, jedliśmy razem, przesiadywaliśmy przy kawie, dawali sobie nawzajem kije i razem sprzątaliśmy, dosłownie frunęłam na skrzydłach szczęścia.

Skręciłyśmy za róg do drzwi do Fortnum, które były tam ustawione pod kątem, i nagle nie mogłam się doczekać, aż wejdę w swoją przeszłość, która była także moją przyszłością.

Posłałam Toni promienny uśmiech, przez który jej brwi sięgnęły linii włosów, zanim weszłam i rozległ się znajomy dźwięk dzwonka nad drzwiami.

Ale gdy tylko weszłam do środka, stanęłam jak wryta.

Toni zatrzymała się obok mnie.

I wpatrywałyśmy się.

Ona pierwsza przerwała ciszę.

I zrobiła to, przeciągając słowa - No cóż… chooolerrra.


 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz