poniedziałek, 27 maja 2024

11 - Co jeśli

 

Rozdział 11

Co jeśli

 

Musiałam poczekać, aż Liam wróci do taty, żeby zorganizować spotkanie.

Wyczułam, że nie będzie dobrze, kiedy moja siostra weszła, patrząc na mnie i pytając - Więc znowu ze mną rozmawiasz?

Ale to Toni, która leżała rozciągnięta na mojej kanapie z martini w dłoni, odpowiedziała.

- Ona może tak, ale ja nie. Wszyscy wiedzą, że siostry są ważniejsze od panów.

- Spędź dwie sekundy z tym mężczyzną, kiedy będzie z synem, i wróć do mnie – odparowała.

Toni przewróciła oczami i upiła łyk drinka, po czym wymamrotała - Nieważne.

- Nieważne. Postąpiłam słusznie! - zawołała Lena.

Wtrąciłam się – Nie jesteśmy tu po to, żeby o tym rozmawiać.

– Więc nie przyszłam tu, żeby wysłuchać twoich przeprosin? - zapytała mnie Lena – W takim razie wychodzę.

- Lena, usiądź, proszę – poprosiłam.

- Okłamałam cię, kochanie, ale ty też mnie okłamałaś – oświadczyła.

- Tak. Miałam swoje powody. Ty miałaś swoje powody. Wybaczam ci. Jeśli ty mi wybaczysz, możemy to już zakończyć, a ty pomożesz mi znaleźć sposób na odzyskanie Dariusa.

Oczy Leny zrobiły się wielkie.

Toni zdjęła nogi z kanapy i usiadła. Robiła to w takim pośpiechu, że rozlała martini na bluzkę. I była tak zaabsorbowana tym, co właśnie powiedziałam, że nie sięgnęła po jedną z uroczych serwetek koktajlowych, które tam rozłożyłam, żeby to wytrzeć.

- Co powiedziałaś? – zapytała Toni.

– Nalej mi martini - Lena warczała na Toni – Muszę nadrobić zaległości.

Broda Toni docisnęła się do jej szyi – Kiedy zostałam twoim barmanem?

- Kieliszek jest tam - Lena wskazała na szklany mieszalnik do martini, który stał przy wiaderku z lodem, i pusty kieliszek, który postawiłam dla Leny z dwiema grubymi oliwkami z już wbitą na nie srebrną wykałaczką z kolistą końcówką. Wszystko to leżało na stoliku do kawy tuż przed Toni.

Tak.

Poważnie.

Darius ustawił mnie i Liama.

Do drinków miałam wymyślne srebrne wykałaczki.

Oraz wyrafinowany mieszalnik do martini i wiaderko na lód.

I nie, nie mrugnęłam okiem, zanim kupiłam którekolwiek z nich.

- Do diabła, ja naleję ci tego cholernego drinka – mruknęłam, ruszając się, aby to zrobić.

Lena opadła na fotel i przyjęła kieliszek, który jej nalałam, z wymownym „Dziękuję” i spojrzeniem z boku na Toni.

- Proszę, wy dwie, dogadajmy się, a ja wykorzystam was do przegadania tego wszystkiego – błagałam.

– Będziesz próbowała go odzyskać? – zapytała Toni.

- To zajmie dwie sekundy – powiedziała Lena do drinka, zanim wzięła łyk.

- Nie sądzę, żebyś miała rację – powiedziałam Lenie, zasiadając we własnym fotelu.

- Dziewczyno, on za tobą szaleje – powiedziała mi Lena.

- Miałam okazję być w jego obecności zaledwie kilka dni temu i kazał mi wysiąść z jego pickupa, gdy próbowałam z nim porozmawiać.

Lena i jej sztuczne rzęsy zamrugały szybko.

Musiałam umówić się na spotkanie w sprawie takich półtrwałych podróbek.

Wyglądały świetnie. Moje zawsze odklejały się w południe, więc albo je zrywałam, albo przyklejałam ponownie nad umywalką w łazience dla pracowników.

Nieoptymalne.

- Gdzie robisz sobie rzęsy? - zapytałam siostrę.

- Jest takie miejsce w Cherry Creek…

- Poczekaj, poczekaj – przerwała Toni - Mówimy teraz o rzęsach? A nie o Wielkim, Pokręconym i Całkowicie Popieprzonym Romansie Dariusa Tuckera i Malii Clark, który, jak wszyscy myśleliśmy, miał nieszczęśliwe zakończenie, które, jak się okazuje, może nie było końcem?

- Nie wiem – powiedziałam nerwowo, pocierając dłonie o spodnie i sięgając po własne martini.

– Mówię ci, zrób to – wtrąciła Lena.

- Liam powiedział mi, że próbował nakłonić Dariusa, żeby to wyjaśnił i złożył z nas rodzinę, ale Darius odmówił, bo – według słów Liama – uważał, że jest mnie niegodny… czy coś.

– Hę – powiedziała Toni.

Uwaga Leny skupiła się na niej.

– On nie jest niczego niegodny – warknęła.

Można powiedzieć, że teraz, gdy skończyłam z Wielkim Oszustwem (kolejne takie Wielkie Oszustwo, które sama popełniłam, ale nie chcieliśmy w to wchodzić), cieszyłam się, że nie musiałam pokonywać przeszkody w postaci rozmowy z mamą, tatą, Lena, nie wspominając już o Dorothei, że nie była zła na Dariusa i na mnie za nasz, no cóż, Wielki, Pokręcony i Całkowicie Popieprzony Romans.

- Uspokój się, siostro. Nie powiedziałam, że jest – Toni odpowiedziała Lenie - Powiedziałam „Hę”. To ma wiele znaczeń. W tym konkretnym przypadku miałam na myśli: „o tak, to wyjaśnia, dlaczego trzymał głowę w dupie przez długi, długi, cholernie długi czas”.

Lena usiadła wygodnie, skrzyżowała rękę na brzuchu, oparła na nim łokieć od drinka i mruknęła - No cóż, w porządku.

Odstawiłam drinka i klasnęłam w dłonie - Czy możemy się skupić, panie?

Toni spojrzała na Lenę – Czy ona właśnie na mnie klasnęła?

Lena spojrzała na Toni - O tak zrobiła. I na mnie też klasnęła.

O mój Boże!

Niech ktoś mnie zabije!

Opadłam plecami na fotel.

– Dramat, Malia – burknęła Lena - Naprawdę, po prostu powiedz temu facetowi, że chcesz to rozwiązać. Nie wiem, co stało się w jego pickupie, ale on szaleje za tobą.

Wciąż garbiąc się, próbowałam sięgnąć po swoje martini.

Powinnam była postawić je na bocznym stoliku.

Musiałam się zwinąć, chwycić, ale zaraz się zgarbiłam.

- Nie jestem pewna, czy pogodził się z morderstwem ojca – zauważyłam.

– No cóż – powiedziała Lena - Nigdy się z tym nie upora. Ale założę się, że gdyby w końcu miał pod dachem swoją kobietę i syna, to by pomogło.

Obstawiam tak samo.

– Co cię powstrzymuje, siostro? - Toni zadała stosowne pytanie.

Nie pozwoliła mi też tego odepchnąć. Trzymała mnie.

– Kochasz go. On cię kocha. Oboje kochacie Liama. Wszystko, co was oddzielało, już nie istnieje. Okłamał cię. Najwyraźniej już to przebolałaś.

– Tak, jak powinna – wtrąciła się Lena.

Toni rzuciła jej spojrzenie i wróciła do mnie - Więc po co to wahanie i wielkie show przy martini z dziewczynami, skoro już wiesz, co masz zrobić?

- Bo co jeśli…

Nie mogłam tego dokończyć.

- Co jeśli bez przeszkód, niebezpieczeństw, historii i tych bzdur nie uda wam się tego zrobić razem? – zapytała Toni.

– Tak, to – powiedziałam słabo.

Popatrzyła na Lenę – Widzę, że zapomniała o ważnej przemowie skierowanej do mnie w dniu mojego ślubu.

- Nadal nie wiem, co ci powiedziała – odpowiedziała Lena.

– Krótko mówiąc: Kobieto ogarnij się – streściła jej Toni – Zachowywałaś się jak kretynka. Powinnaś być z mężczyzną, którego kochasz i ułożyć z nim życie.

Lena zwróciła swoją uwagę na mnie - Racja. Zrób to.

- Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić – wymamrotałam i pociągnęłam trochę martini.

- Wiecie, ja wiem, że wszyscy uważacie, że Kenneth jest walnięty – oznajmiła Lena.

Toni spuściła wzrok.

Mnie zafascynowała roślina w kącie.

Wiadomości: Lena wyszła za Kennetha.

Zaskakująca wiadomość: nadal byli jak papużki nierozłączki, bardzo się kochali i właśnie zaczęli starać się o dziecko.

Nie zaskakująca wiadomość: wszyscy nadal myśleliśmy, że Kenneth był walnięty, ale on kochał naszą dziewczynę i chciał położyć świat u jej stóp, więc znaleźliśmy sposoby, aby sobie z tym poradzić.

- I mnie to nie obchodzi - kontynuowała - Wiedziałam, czego chcę, i to był on. Więc chociaż szanuję was wszystkich i nie mogę powiedzieć, że nie dawało mi to spokoju, podjęłam decyzję właściwą dla mnie. Nie możesz myśleć tylko o sobie, Malia. Masz Liama. Ale mogę ci zaświadczyć, że ci dwaj są jak dwa groszki w strąku. Radzą sobie jak w domu, który się pali. Darius kocha swojego syna do szpiku kości, a Liam czuje to samo do swojego taty. Więc tak. Zgadzam się. Dariusowi zajęło cholernie dużo czasu wyjmowanie głowy z tyłka. Ale teraz nie chcę być suką czy coś, ale to ty trzymasz głowę w dupie, Malia.

Toni nic nie powiedziała, co było milczącą zgodą z tym, co powiedziała Lena.

- Okej, w takim razie jak mam to zrobić? – zapytałam – Ponieważ Liama nie może być w pobliżu. Przyłapał mnie na tym, jak jego tata mnie podrzucał, i było to dość niewygodne. Nie chcę, żeby robił sobie nadzieje, jeśli sprawy potoczą się źle.

Lena wzruszyła ramionami – Nie ma problemu. Kenneth i ja zabierzemy go do kina czy coś.

– Albo Tony może poprosić go o grę jeden na jednego.

- Albo tata może mu powiedzieć, że potrzebuje pomocy przy jednym ze swoich projektów.

– Albo możemy go poprosić, żeby zaopiekował się Talią, podczas gdy Tony i ja będziemy mieli randkę.

- Widzę, że wyjaśniłyśmy tajną część tej operacji – wymamrotałam, zanim wzięłam kolejny łyk drinka.

- Ty mówisz kiedy, my zajmiemy się jak - oznajmiła Lena.

Wymieniła z Toni spojrzenia przypominające uderzenie pięścią, bo były zbyt daleko od siebie, aby doszło do prawdziwego uderzenia pięścią.

Poczułam, że mój brzuch był związany nerwami.

Czy mogłabym być blisko zdobycia wszystkiego, czego chciałam, wszystkiego, czego pragnęłam dla mojego syna?

Czy moglibyśmy być blisko stworzenia rodziny z Dariusem?

- Żywiłaś do niego urazę - zauważyła Lena. – Co cię z tego wytrąciło?

Otrząsnęłam się z moich szczęśliwych i przerażających myśli i podzieliłam się – Darius kazał mi wysiąść z jego pickupa, ale wcześniej miał do powiedzenia wiele innych słów, które sprawiły, że postawiłam się w jego sytuacji i zobaczyłam prawdę.

- Cieszę się, że tak się stało – powiedziała cicho Lena.

Toni posłała mi lekki uśmiech.

- Opowiedział mi też o pewnym gościu, który był na niego zły za to, że go zwolnił, czy cokolwiek innego robią w tym życiu, który w jakiś sposób dowiedział się o mnie i Liamie i zamierzał nas skrzywdzić. Darius położył temu kres, ale oczywiście naprawdę go to poruszyło. Więc całkiem dobrze zrozumiałam, dlaczego posunął się tak daleko, abyśmy byli bezpieczni.

Mówiłam do mojego martini, zastanawiając się, jak uda mi się zakończyć spotkanie z Dariusem, którego nie będzie mógł przerwać, jednocześnie zastanawiając się, czy potrzebuję kolejnej oliwki.

Kiedy więc Toni wibrującym głosem powiedziała: „Lena”, spojrzałam na moją siostrę.

Mieszała oliwki w martini z niezwykłą precyzją i uwagą.

- Nie zrobiłaś tego – szepnęła Toni, jej słowa wciąż wibrowały, teraz z wściekłością.

Lena puściła oliwki i spojrzała na mnie – On to wszystko sam zebrał, ja mu nie powiedziałam.

Zimno obmyło moją skórę.

- Kto? - Zapytałam.

- A jak myślisz? - Toni opadła placami na oparcie - Michael.

Mój wzrok wrócił do mojej siostry.

- Nie powiedziałam mu! – zawołała – Przysięgam. Rozmawiałam z tobą przez telefon, wspomniałam o Liamie. Zapytał, kim jest Liam. A ja nie pomyślałam. Nie wiedziałem. Więc powiedziałam, że to twój syn. Powiedział: „Jest trochę za młoda, żeby mieć syna”. A ponieważ nie zdawałam sobie sprawy, że to miało pozostać tajemnicą, powiedziałam mu, że zaliczyłaś wpadkę w liceum. I tyle. Resztę sam poskładał. A tak na serio, to niespodzianka, że inni tego też nie zrobili. Ale mówiąc to, zniknęłaś w Fort Fun i było to mniej więcej w czasie, gdy zamordowano pana Morrisa, więc rozumiem, że ludzie nie łapią skojarzenia. Darius i ty dobrze sobie radziliście, zanim zniknęłaś i jeszcze nie było po tobie widać brzucha. A potem wróciliście i Darius się dowiedział, a potem Eddie Chavez był wszędzie, krył was i kłapał każdemu, kto chciał słuchać, że spotkałaś jakiegoś dupka w Fort Collins, a on nawiał i co za kutasy są z facetów, bo ty jesteś wspaniałą dziewczyną i zasługujesz na coś lepszego.

Eddie znowu zaopiekował się swoim bratem.

Miałam poczucie, że wiele zawdzięczam tym chłopakom.

– Co się stało z Michaelem? - zapytałam.

- Wiem, co się stanie z Michaelem, jeśli Darius dowie się, że to on sprzedał info temu facetowi, który chciał dopaść ciebie i jego chłopca – odpowiedziała Toni.

- Nie pracuje już w tym biznesie i nie jest to już tajemnicą – powiedziałam.

- Tony’ego nie interesują żadne takie gówna, ale wiesz, że ma przyjaciół, którzy to lubią. I nie muszę go prosić o pomoc, żeby ci powiedzieć, że takie wpadki nie znikają po prostu dlatego, że znalazłeś właściwą ścieżkę – odpaliła Toni.

- Cóż... cholera! - przeklęłam, bo, do cholery, nie musiałam próbować układać rzeczy z moim mężczyzną i moją rodziną, musząc ukrywać przed męską częścią coś tak ważnego.

- Może uda ci się go odwieść od zabicia Michaela – zaproponowała Toni.

Zrobiłam w jej stronę duże oczy.

Czy przegapiła ostatnie czternaście lat naszego życia, kiedy on ogłuszył i zamordował własną duszę, aby zapewnić bezpieczeństwo mnie, swojej kobiecie, i dziecku?

- Albo po prostu powiedz Lee albo Eddiemu - wtrąciła Lena - Zajmą się tym - pstryknęła palcami - bez wysiłku.

Opadłam głębiej na fotel.

- Siostro, jedna rzecz na raz – poradziła Toni - Idź się z nim spotkać. Porozmawiaj z nim. Podaj nam dzień i spraw, aby ten dzień był jak najszybciej, żeby twój tchórzliwy tyłek nie stchórzył, a my zajmiemy się Liamem.

Westchnęłam.

Potem wyssałam resztę drinka.

Po czym się zakrztusiłam.

Kiedy już skończyłam się krztusić, zjadłam obie oliwki z wykałaczki.

Potem wstałam, żeby nalać sobie kolejne martini.

Kiedy już to zrobiłam i wrzuciłam jeszcze dwie oliwki z miski, którą na szczęście przygotowałam pod ręką, spojrzałam pomiędzy moimi dwiema siostrami.

Potem, zanim mój cholerny tyłek zdążył stchórzyć, powiedziałam - Środa.

Uśmiech Toni był powolny.

Ale Lena była szybka i energiczna.


 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz